Miłość i szczęście biedaczyny

Bo Artur potrafi jedno. Artur potrafi kochać! Nie, nie wykąpie i ubierze się sam, nie zrobi sobie kanapki. On jest tu na ziemi po to, żeby kochać i być kochanym. Miłość pogardzana przez mądrali i wielkich tego świata.

W ubiegłą niedzielę wyrwałam się z synkiem na mały spacerek. Sklepy zamknięte, jeden był czynny, taki płaz zielony. Kupił sobie małe kalendarzyki, za grosze. Pełnia szczęścia ubogiego.

wdzięczność-zapomniana bidulka

To co mnie wzrusza nieustająco, to wdzięczność. Oni, ofiary wojny. Ci, którym wysyłamy dary i ci, którzy u nas mieszkają, nie uważają, że “sie należy”. Oni zawsze dziękują. Aż mi wstyd często, bo wiem, że bardzo by chcieli być niezależni. Staramy się żyć razem, jak w rodzinie, żeby nie czuli się upokorzeni. Znaleźli się nie z własnej winy ani wyboru w sytuacji zależności. Dziękuję Bogu i ludziom, że możemy choć trochę ulżyć cierpieniom tego świata. To nie żadna łaska, to po prostu przyzwoitość. Wielu naszych, zupełnie polskich mieszkańców mogłoby się uczyć tej radości z daru, jaki dostają. A słyszymy głównie narzekania i żądania. Ja uczę się także- wdzięczności za to, że mi nie lecą bomby na głowę, mam gdzie mieszkać i całkiem ciepło w mieszkaniu, mam co jeść i nawet resztkę rozumu mi Pan Bóg pozostawił na stare lata. No i mam ludzi, których kocham, którzy grają na tej samej linii. I nawet okropnie chrapiącego mopsa i leniwą labradorkę oraz zestaw innych futrzaków- stado Artura. A także, że jakoś możemy malować ten świat i jest troszeczkę weselej.

Arturowie tego świata

Czas trudny. Umierają nasi mieszkańcy- schorowani, często starsi. Inni lądują w szpitalach. Czasem nie bez walki z systemem. Dla gości z Ukrainy- czas wzmożonej tęsknoty. Ogrom pracy za nami i …

Czas dobra i zła

Papież Benedykt jest już z Bogiem. Ojcze Święty, módl się za świat. Proś Boga, którego widzisz twarzą w twarz, o pokój na świecie. Dobrze, że nasze życie podzielone jest na …

Boże Narodzenie- Święto dobra, światła i miłości

Za każdy gest i dar, którymi mogliśmy rozjaśnić życie setek ludzi – dziękujemy. Udało się także wysłać transport z żywnością i świecami do Ukrainy. Prezenciki dla mieszkańców-dorosłych i dzieci- gotowe, …

Czas zapalić światło

To trudny czas dla ludzi bezdomnych, trudny także dla naszych uchodźców. My, Polacy mamy doświadczenie w samotności Świąt na wygnaniu. Bogu dzięki, historyczne. Ludzie na Ukrainie i z Ukrainy doświadczają teraz.
Współczucie to czucie razem. To nie litość, tylko współcierpienie.

Rewolucja

I wzrusza mnie najbardziej to, że ilekroć coś dobrego dla nich zrobimy, czy to naszym, żyjącym z nami Uchodźcom, czy to tym, którzy w swoim kraju cierpią, zawsze są podziękowania. Nie ma za co dziękować. Akurat wam “to się należy” w imię zwykłej ludzkiej solidarności i chrześcijańskiego braterstwa z cierpiącymi. To my Wam dziękujemy za odwagę i godność, z jaką znosicie cierpienie.

Dawać pięknie

Poszło 150 paczek dla dzieci z Ukrainy.
Niewiele to wobec ogromu cierpienia. Może grupka dzieciaków się uśmiechnie, naje słodyczy, okryje kocykiem, zje konserwę i wymyje ręce i włosy, a ktoś przez chwilę będzie miał światełko w domu lub piwnicy, w której się chroni. Ta nasza wspólna praca i niemały wysiłek, to kropla, ale z serca. Także z serca tych, którzy nas wspierają kasą. Cóż może zmienić ten świat, jeśli nie wzajemna miłość. Zawsze wzruszają mnie paczki starannie i pięknie opakowane przez dobrych ludzi- ostatnio z elbląskiego Bufetu Potrzeb. Bo dawać trzeba pięknie.

Od nowa odnowa

Tak to wraz z nowym rokiem liturgicznym zaczynamy nowy etap warszawskiego życia. Adwent to czas czekania. Nie z założonymi rękoma, tylko w akcji szykowania nowych dróg do Boga. Te nowe drogi właśnie wytyczamy. Czas nowy, czas młodych. Niech ucząc się od starych i biorąc co było dobre idą do przodu przemieniając ten świat. A starzy też niech nie myślą o ciepłych kapciach. Póki żyją, to ….do roboty.

Odrobina umiaru i królestwo braterstwa.

Przechodząc obok milionów kolorowych świateł na wieżowcach i sklepach myślałam sobie…..No tak. Dwa światy. Świat ubogiego, który gasi jedyną żarówkę, jak tylko zrobi sobie herbatę, albo też wcale jej nie zapala, świat Kijowa, Charkowa, Cherstonia, wiosek i miast bez prądu. I świat rozrzutności, która jakoś w tej chwili zgrzyta, może nawet nie przystoi. Nie chodzi o pogrążenie mojego kochanego miasta w ciemnościach, nie, nie. Może chodzi i odrobinę umiaru. Albo może się czepiam?