Był taki jeden dzień latem, kiedy przechodziłam przez nasze wiejskie podwórko i zobaczyłam szczęście. Dzieciaki szalejące w basenie, bezdomni mieszkańcy spokojnie pijący kawę po pracy razem z grupą młodych wolontariuszy, słońce, młoda rodzina z dziećmi na kocu w ogrodzie.Uchylony rąbek raju, błysk światła. Dzisiaj tych, którzy wtedy byli uczestnikami tej sceny już w wiekszości w naszym domu nie ma. Błąkają się po różnych ścieżkach gnani ciemnością własnej przeszlości. Mam nadzieję, że ta chwila pokoju, jaką razem przeżyliśmy tego lata będzie dla nich światłem w tunelu. Dla mnie jest. Po to tkwię w mojej małej wiosce, gdzie wrony zawracają.