Ogłoszenia nie-parafialne

1.Mamy możliwość przyznania stypendiów dla uczniów i studentów. Szczegóły tutaj

Nauczycieli i pedagogów zachęcamy do przyjrzenia się sytuacji uczniów i zgłaszania potrzebujących. Pierwszeństwo mają uczniowie i studenci ze Świętokrzyskiego.

2.Poszukujemy pielęgniarki, ratownika medycznego, opiekuna medycznego do domu dla chorych w Warszawie.


 

“Na wstępie mego listu….”/tak dawniej pisało się listy, o ile ktoś wie jeszcze co to takiego/ donoszę, że osiągnęliśmy kompromis z władzami Warszawy. Pozostaje jeszcze kilka kwestii, które leżą w gestii Ministerstwa, bo tylko ono władne zmienić przepisy. Dziękuję tutaj wszystkim zaangażowanym z obu stron. W imieniu naszych obecnych i przyszłych mieszkańców, a także w swoim własnym i naszej Wspólnoty.

A tydzień był ostry. Od poniedziałku do czwartku- ekipa liczna ze wsi sprzątała dom w Krakowie po budowie. Inżynier obracał na wieś dwa razy, Miki też jeździł, a zięć mój, Kuba niejaki, co ma być niebawem magistrem psychologii wykazał się jako “chłopiec do wszystkiego” czyli sprzątacz, kierowca, dźwigacz itd. I po co te studia? Ja też tam byłam i padłam ze zmęczenia. Ot, starość.

Chałupa prawie, prawie gotowa. Skręcanie, mocowanie i składanie mebli, porządkowanie terenu będzie się pewnie ciągnęło, ale najgorsze za nami. Podstawowe wyposażenie mamy, jeszcze tylko czekamy na szafy, co je fabryka Forte, niezastąpiona, robi i ostatni szlif. Kuchnia już czynna, łazienki też, to najważniejsze.

Wpadłam w czwartek wieczorem do wytęsknionego Artura. Ledwo zdążyłam otrząsnąć się z oszalałych psów, a gościa trzeba było przyjąć i nakarmić. Kardynał Krajewski wpadł odwiedzić swoich chłopaków, tych, których znał z rzymskich ulic, a są w tej chwili w naszych domach, wykonawszy kilkaset kilometrów po Polsce, żeby się spotkać z przyjaciółmi. Pipi nasmażyła akurat mielonych, więc Kardynał stęskniony polskiego jedzenia miał ucztę. Wyobraźcie sobie, jaką minę miał nasz nagorzycki Proboszcz, jak przed 10-tą wieczorem pod furtką plebanii stanął mu kardynał. Nie mieliśmy wina do mszy i poszliśmy zaczerpnąć od proboszcza. Skończyło się śmiechem i bez zawału. Proboszcz spoko jest, ale u nas na wsi kardynałowie bywają raczej nieczęsto, a nawet wcale.

Przy okazji dziękuję młodym z Nagorzyc i Zochcina za opiekę nad Arturem Jak wyjeżdżam, to musi być zastęp czujnych i gotowych, co by synek miał się dobrze. Nie można go spuścić z oka, bo dziwnym trafem podczas mojej nieobecności pomysły mu całkiem nowe, do główki za kilka dni 33 letniej, wpadają i do tego ma padaczkę. Drzwi od biura zamykane są na klamkę z szyfrem. Tu wrzucamy wszystko, co Artur może chcieć, a chcieć mu nie wolno. I cwany łepek zauważył, że baterie w klamce się wyczerpały! Dostał się do raju, jak lis do kurnika. Alarm na całego. Jakoś Pipi i Tomaszkowi udało się go wyciągnąć, a że człek przezorny jestem i do tego ze wsi, gdzie sklepy daleko, to podpowiedziałam, gdzie trzymam zapasowe i straty były niewielkie. Komputer się w każdym razie ostał. Zamknięcie się w wybiegu dla psa też było. Dobrze, że sąsiedzi nie donieśli iż chłopaka w klatce trzymamy!

The specified grid gallery id does not exist.

Braki w personelu ciągłe. Teraz poszukujemy: pielęgniarki, opiekuna medycznego lub osób starszych, ratownika medycznego. Praca w domu dla chorych. Warszawa. Jak ktoś chętny na misje, to one są tutaj. Oczywiście to normalna praca, ale mile widziane osoby “z błyskiem w oku”. Dodam, że jedna z naszych Pań Socjalnych po miesiącu pracy w dzielnicowym OPS wróciła z powrotem do nas, bo u nas, choć niełatwo, ale robota z człowiekiem, nie za biurkiem. Z powrotu się oczywiście cieszymy, bo to fachowiec. Czyli nie jest tak straszno.

Ruszyły prace przy remoncie domu pewnej rodziny, a zaraz ruszy budowa windy dla niepełnosprawnego Grzegorza z Ostrowca. Przedszkole ruszyło też i sklejamy zajęcia w świetlicy. A jeśli chcecie wiedzieć, jak to wszystko się kręci, to moja odpowiedź brzmi- nie wiem. Po ludzku to niemożliwe. Choć ludzkość musi się mocno narobić, słaba jest i bez Sił Wyższych i tak by to nie poszło. Czy to wystarczający dowód na istnienie Opatrzności?

Szukaliśmy w Krakowie wiertła wśród narzędzi. Nie było odpowiedniego. I w tym momencie podjechała miła pani z torbami różności narzędziowej i śrubkowej. Zostało jej po remoncie. Widać ktoś w niebiesiech uznał, że dość już naszej udręki w postaci latania co chwila do budowlanych marketów. Nie da się wszystkiego przewidzieć, więc dwa w pobliżu stały się naszym drugim domem. A kupno kilku drobiazgów zajmuje godziny.

Wszystko, czym dysponujemy to Ona, Opatrzność, przez dobrych ludzi, rzecz jasna. Pilnować trzeba jednak niebiańskiej biurokracji. Tamtejsza skarbówka rozlicza nieco inaczej niż ziemska. Wszelkie dobra materialne i duchowe mają służyć Chrystusowi. W ubogich, w bliźnim, w każdym stworzeniu. Służyć miłości, sprawiedliwości, pokojowi. I trzeba pilnować, żeby z zarządcy nie chcieć stać się właścicielem. To wielka pokusa.

Nad-obowiązkowo

Leon Wielki-papież, V w. Spotkanie z Attylą-wodzem Hunów, fresk Rafaela

Św.Leon Wielki- papież. W strasznych dla Rzymu czasach wojen, nędzy i zamieszania był prawdziwym pasterzem swojego ludu. Powstrzymał siłą przekonywania Attylę, wodza Hunów przed atakiem na Rzym, a później Genzeryka, wodza Wandalów przed zniszczeniem Rzymu, choć ten zajął Wieczne Miasto. Patron czyniących pokój i tych, którym ludzie źli chcą zniszczyć dobre dzieła.

Żadne pobożne dzieło nie sprawia Panu takiej przyjemności jak to, gdy przychodzimy z pomocą Jego ubogim. Wszędzie bowiem tam, gdy spotyka się z naszą miłosierną troską względem innych, rozpoznaje On w niej odbicie swojej własnej miłości. 

Własnej duszy jest dobrodziejem, kto nad cudzą lituje się biedą. 

Nie tylko bogactwa duchowe i łaski niebieskie od Boga pochodzą, ale i dobra ziemskie, materialne z Jego hojnej dostają się nam ręki. Dlatego słusznie On będzie od nas żądał zdania rachunku z tego, co nam powierzył nie tyle w posiadanie, ile we władanie.    /św.Leon Wielki/

Frans Francken II (1581–1642) -uczynki miłosierdzia