Dzieciaki z Brwinowa z mamami wpadły w piątek do ZOO. A jutro tamże znowu bajzel, bo wpada ekipa wolontariuszy dodać do trwającego remontu swoje trzy grosze. Co się jedno załata, drugie się sypie i tak w kółko. Większość budynków dostaliśmy w ruinie w latach 90-tych. I kleimy nieustannie, bo od tego czasu i materiały się wyeksploatowały i ludzi się przewinęło tysiące. A że starocie to były, to cudów się nie zrobi, łatać trza i tyle.

Jeszcze mamom obiecałam wybieg do fryzjera i słowa dotrzymam. Tylko za chwilę. Na poprawę samopoczucia fryzjer w sam raz dla kobiety. Wiem, choć jestem mundurowa.

Sezon owocowo-warzywny. Nie tylko nasza przetwórnia pracuje pełną parą, ale w domach też mieszkańcy robią przetwory z ofiarowanych nam dobroci. Uwaga: mieszkańcy robią na swoje potrzeby, nie dla przetwórni. Wieść głupia bowiem się roznosi, że mieszkanki naszych domów pracują dla przetwórni. W każdym, lub obecnie- w wielu domach gospodynie robią zapasy na zimę i w naszych, jak nam Pan Bóg przez dobrych ludzi rzuci pomidory czy ogórki, też tak robimy, bo trzeba to zagospodarować. Panie pracujące w przetwórni to zupełnie osobna działka. Nie ma nic wspólnego z naszymi domami. No i na te ich przetwory hm….nas nie stać, bo są luksusowe. Jak potrzebuję słoiczek dla Artura to dziewczynom płacę, jak każdy klient. Zapraszam jednak do kupowania tych luksusów. W Nagorzycach też sobie dżemów z czarnej porzeczki narobiliśmy, bo dobry człowiek nam zrzucił kilkanaście skrzynek. Pyszne są. A że trzeba było smażyć po nocach, żeby się nie popsuły, toć życie nie pieści. No, ja nie smażyłam, byłam zwolniona, nie wiem czy ze względu na wiek, czy stanowisko, ale młodzi tak.

hak szuka haka

Kolejny raz ludzie pewnie dobrzy, choć nieco zagubieni krążą wokół naszych domów usiłując podpytać mieszkańców, czy przypadkiem nie są maltretowani, głodzeni i generalnie – więzieni w nieludzkich warunkach i do niewolniczej pracy zmuszani. Szukanie haka to sport w Polsce powszechny. Bliźni, jak wiadomo moim wrogiem jest i basta. Z tym, z którym się nie zgadzam-nie rozmawiam, nie dyskutuję, nie szukam porozumienia, nie szukam tego, co może nas połączyć. Nie dociekam prawdy i generalnie nie słucham. Szukam na niego haka. Opluć, ośmieszyć, skompromitować i po kłopocie. “Zaorany”. Ciekawskich zapraszamy. Zrobimy może dzień otwarty, żeby zachęcić do zamieszkania z nami. Zajęcie się znajdzie dla każdego.

W takiej atmosferze życie społeczne to walka bez żadnych reguł. Tak się nie da. To niszczy zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, pokój wreszcie. I przenosi się na wszystkie dziedziny życia. Powszechna agresja wylewająca się z mediów, ust osób publicznych, także tych, którzy do chrześcijaństwa się przyznają, a nawet…..z ust ludzi, którzy jakoś Kościół reprezentują. I nie chodzi tu brzydkie wyrazy. To bardziej subtelne, choć czasem subtelne nie jest. Bywa wstrętne. Przenika do głębi naszego codziennego życia.

Ostatnio Sanepid wpadł do jednego z domów, bo/chora psychicznie/ osoba uprzejmie doniosła, że od trzynastu lat jest tamże trzymana, bita i głodzona. Cóż, brama jest otwarta i ciężkie to więzienie można w każdej chwili opuścić. Nic nie stwierdzono, bo to absurd, ale urząd na taką skargę musiał oczywiście zareagować. Nigdy nie wiadomo. Takich przypadków mamy co roku wiele, bo mamy do czynienia z ludźmi zaburzonymi. To nas nie dziwi. Podobnie, jak nie dziwi mnie, że człowiek chciałby mieć swoje mieszkanie, swój kąt, być zdrowy i samodzielny, a tu los, własne złe życiowe wybory lub też złe wybory innych wepchnęły do domu dla ludzi bezdomnych, do konieczności życia z innymi, dostosowania się do reguł, w biedę i często chorobę. Ale i w takiej sytuacji można zachować wolność, radość i godność. I wielu ludzi, z którymi mieszkamy przykład tego daje. Tworzą rodzinną atmosferę, starają się pomagać, tworzą po prostu dom.

Pani, której córka zginęła tragicznie daleko od kraju, pracowała. Na sprowadzenie trumny do Polski wzięła kredyt. Nagła choroba zmusiła ją do przejścia na groszową rentę, z której teraz komornik zabiera jej pieniądze. To, co zostaje, z trudem starcza na leki. O samodzielnym życiu na razie nie może marzyć, bo na wynajęcie mieszkania nie ma, zresztą zdrowie na razie nie pozwala.  Ile takich cierpień się przewinęło przez te lata? Ile skończyło się happy endem? Mnóstwo. Dziurę w życiorysie zawsze można załatać. Blizny pozostają, ale przecież bywało, że blizny na ciele żołnierza dodawały mu chwały. Nigdy nie jest za późno na wygranie życia. Wygrać można nawet w domu dla ludzi bezdomnych. Dlatego podziwiam wielu z naszych, którzy wygrywają, choć w oczach świata stoją na przegranej.

A co do haków, to malutkie ćwiczenie: znajdź 5 pozytywnych cech w człowieku, którego chciałabyś /chciałbyś/ “zaorać”. No, może na początek chociaż trzy. Życzliwe spojrzenie jest chrześcijańską cnotą. Nie ma nic wspólnego z naiwnością. Bóg patrzy na każdego człowieka z nieustającą życzliwością. 

Nad-obowiązkowo

Pokój to nie brak wojny, to cnota, stan ducha, wola życzliwości, zaufania, sprawiedliwości./Spinoza/

 

Życzliwość jest językiem, który głuchy może usłyszeć, a niewidomy zobaczyć/Mark Twain/

 

mal.Joëlle Dalle

Boże będący  Czułością
Oblecz mnie twoim duchem życzliwości,
Który przyjmuje, co najlepsze od każdego,
Z przyjaźnią, dobrocią i radością.

Boże będący  Miłosierdziem
Stwórz we mnie duszę współczującą,
Która słucha naprawdę,
Która pociesza i dodaje odwagi.

Boże Nieskory do Gniewu
Niech Twój duch łagodności
Pomoże mi zatrzymać się
Zanim powiem czy zadziałam
W trudnych relacjach z bliźnim.

Niech stanę się odbiciem
Twojego oblicza miłości.
Alberte Delisle-świecka rekolekcjonistka związana z duchowością ignacjańską

 

Zacznij dzisiaj, traktuj każdego, kogo spotkasz tak, jakby miał umrzeć tej nocy. Poświęc mu całą uwagę, życzliwość i zrozumienie, jakie potrafisz i uczyń to bez oczekiwania na nagrodę. Twoje życie nigdy nie będzie już takie samo./Og Mandino, amerykański pisarz/