Udało się nareszcie spotkać – nam, członkom Wspólnoty na mini rekolekcjach. Krótka kołdra kadrowa, skrócona jeszcze o choroby i inne wypadki sprawia, że niezwykle trudno zebrać wszystkich. Przecież nie można zostawić mieszkańców bez opieki, jedzenia i pomocy. Ze świecą szukać pielęgniarki czy opiekuna medycznego- jak ktoś chętny, zatrudnimy natychmiast. Jak to u biedaków, wszystko jest na styk, tylko potrzebujących schronienia nie brakuje, a wręcz nadmiar nieustający. Warszawskiej ekipie tuż przed odjazdem do Nagorzyc odleciało koło od samochodu, na szczęście na podwórku i na szczęście Cezary ma brata, a brat ma salon samochodowy i pożyczył im brykę mocno wypasioną. Na szczęście też wsparł nas Papież adhortacją o powołaniu do świętości, więc nie musiałam się wysilać, skoro On to zrobił dużo lepiej. Przeczytaliśmy trochę.  Polecam, dobrze poszło, jak zwykle, Ojcu św.

Z pomocą naszemu trudnemu życiu przychodzi jak zwykle władza. Zawsze można liczyć na urzędników i twórców systemów. Niebawem człowiek bezdomny nie będzie mógł ot, tak zapukać do drzwi schroniska. Zapukać będzie mógł, owszem, ale z…..decyzją administracyjną o skierowaniu go tam, w łapce. Co zacz ta decyzja? Ano papier wydany przez specjalnie stworzone na ten cel biuro z zatrudnionymi urzędnikami. Papier ów jednak można dostać po spełnieniu kryteriów. Dowód osobisty trza mieć, wywiad środowiskowy, urząd szukać ma obowiązek osób zobowiązanych do ewentualnej alimentacji no i mieć trzeba właściwe pochodzenie. W Warszawie- z Warszawy, w Koziej Wólce z tejże itd. Jest u nas pan, który na taką decyzję czeka już 2 lata. Na razie jest, ale niedługo nie będzie mógł być. Gdzie zatem będzie? Ponoć w specjalnie postawionych kontenerach. Schorowany, prawie nie chodzący człowiek. Ale u nas zrobi się luźniej.

Dziękujemy, władzo za serdeczną troskę o najsłabszych. I mamy jedną prośbę, w imieniu naszych mieszkańców- od…….czepcie się, dajcie nam pracować i wspierajcie to, co dobre, a co was kosztuje wielokrotnie mniej  niż realizacja chorych pomysłów wymyślonych przez technokratów, którzy nigdy nie mieli do czynienia z ludzkim cierpieniem, a człowiekowi bezdomnemu nigdy nie spojrzeli w oczy. Jak straż miejska przywiezie człowieka ledwie ciepłego, nocą w mróz, to zadamy jej pytanie: “A decyzyjkę to pan ma? Nie, no cóż, to niech się pan doczołga w godzinach pracy do stosownego urzędu, a my poczekamy.Pa, pa….”

Po to są organizacje pozarządowe, żeby odpowiadać na potrzeby ludzi, którym z wielu powodów system państwowy nie jest w stanie pomóc, przynajmniej na początku. A mądre państwo zaciera rączki i chucha i dmucha na wariatów, którzy chcą pomagać najsłabszym i do tego o wiele mniejszym kosztem. Państwo mądre, a co robi nasze? Nam przysyła kolejne kontrole. Ostatnio- kontrola, czy rzeczywiście dorobiliśmy kolejną łazienkę i zrobiliśmy remont/ za nasze pieniądze, czyli Wasze, drodzy Ofiarodawcy, nie urzędowe i z własnej woli, żeby polepszyć warunki, nikt nam nie kazał/. Owszem, dorobiliśmy w dwóch domach, nie mówiąc o nieustających remontach i łataniu, na co, rzecz jasna pieniędzy władza nie daje i już nawet jej nie prosimy. Generalnie nie jestem wrogiem kontroli, ale trzeba zachować umiar i proporcje. Jeśli mamy rozpisywać codziennie liczbę godzin przepracowanych przez wolontariuszy, to dochodzimy do absurdu. Toć trzeba zatrudnić kolejne osoby do biura, zamiast do pomocy mieszkańcom. I zamiast wolontariuszy, prościej zatrudnić  pracowników. Ale w samej idei wolontariatu zawarta jest solidarność. To wartość dodana, nie mówiąc, że tańsza.

Czy coś jest w stanie zahamować tę radosną twórczość papierologii, która niszczy szkolnictwo, służbę zdrowia i inne miejsca, gdzie w sposób szczególny powinno  się liczyć dobro człowieka? Dobro niemożliwe do ujęcia w statystykach i tabelkach? Dobro niemożliwe do ujęcia w procedury? Kilka dobrych godzin poświęciła nasza ekipa na wypisywanie tabelek do GUS-u. Nie ma tam przecież danych ilu ludzi odzyskało nadzieję, ilu się najadło, ilu chodzi wreszcie w porządnych butach, ilu poczuło się ważnych, bo ktoś z nimi porozmawiał, ile ran wygojonych itp.

Czy jest jeszcze miejsce na zaufanie i wolność działania dla dobra innych ludzi czy stajemy się powoli trybikami systemu?

 Systemu, który tworzymy właśnie po to, żeby nie musieć patrzeć w oczy słabszym i cierpiącym. Gorzej, jeśli któregoś dnia ja czy Ty, jako jeden z trybików ulegniemy uszkodzeniu. System wywali nas z rozdzielnika na śmietnik. Tak, już wywala- starych, niepełnosprawnych, niedołężnych czy wystających poza wyznaczoną linię. Tych, którzy do niego nie chcą lub nie są w stanie się wpasować. Lub potrzebują wsparcia, żeby do niego wejść.

Jakie społeczeństwo budujemy? Czy takie, w którym żeby być człowiekiem trzeba kombinować i omijać prawo? To ja mam w nosie takie prawo. Pisałam już o nowym rodzaju przestępstwa: przestępstwo z solidarności z drugim człowiekiem. Niby stare, jak ukrywanie Żydów w czasie wojny czy księży katolickich w Anglii w XVI w. Ale powraca w wolnym, demokratycznym świecie. Ewangelia zawsze będzie w poprzek ludzkim królestwom. Nie dajmy się uwieść urokowi utopii, w której złudzenie, że da się zapanować nad każdą sferą życia tak, aby zlikwidować trud, wyrzeczenie i cierpienie ma nam pozwolić  na zwolnienie z obowiązku miłosierdzia. Podania ręki w wolnym geście braterstwa.

Za ludźmi bezdomnymi nikt nie stanie. W oczach wielu zaśmiecają nasze ulice. Psują nam krajobraz radosnej konsumpcji  i ….przypominają o kruchości dobrobytu. Nikt nawet nie zauważy, że jest ich więcej na ulicach, czy że chorzy i bezradni leżą na działkach czy w pustostanach i tam umierają. Władza się ich nie boi. Zresztą, przecież w większości nie głosują. I dotyczy to każdej władzy.

Nad-obowiązkowo

spotkanie z ludźmi bezdomnymi w Auli Pawła VI 2016 r.

Musimy zawsze szukać biedniejszego od nas. Pragnę wzrostu solidarności przez podanie ręki temu, który cierpi bardziej ode mnie./Papież Franciszek 2016/

Lubię dostrzegać świętość w cierpliwym ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają. W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła walczącego. Jest to często „świętość z sąsiedztwa”, świętość osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga, albo, by użyć innego wyrażenia, są „klasą średnią świętości”.

Nie można też próbować określać, gdzie nie ma Boga, ponieważ jest On tajemniczo obecny w życiu każdej osoby, jest obecny w życiu każdego w taki sposób, w jaki tego chce, i nie możemy temu zaprzeczyć naszymi rzekomymi pewnikami. Nawet jeśli czyjeś życie było katastrofą, nawet gdy widzimy, że został zniszczony przez wady lub uzależnienia, Bóg jest obecny w jego życiu. Jeśli pozwalamy się prowadzić bardziej Duchowi niż naszym rozumowaniom, możemy i powinniśmy szukać Pana w każdym ludzkim życiu. Jest to częścią tajemnicy, którą mentalności gnostyckie zazwyczaj odrzucają, ponieważ nie są w stanie jej kontrolować.

Jezus…. przekazuje nam dwa oblicza, a raczej jedno, oblicze Boga, które odzwierciedla się w wielu innych. Bowiem w każdym bracie, szczególnie w najmniejszym, słabym, bezbronnym i potrzebującym, obecny jest obraz Boga. Rzeczywiście, na końcu czasów, z odpadków tego kruchego człowieczeństwa, Pan ulepi swoje ostatnie dzieło sztuki. „Co pozostaje, co jest wartością w życiu, jakie bogactwa nie zanikną? Z pewnością dwa: Pan i bliźni. Te dwa bogactwa nie zanikną!”

/Papież Franciszek Adhortacja “Cieszcie się i radujcie”/Pełny tekst