Wczoraj wyprawa do Dąbrowy Górniczej, gdzie grono zacnych i uczonych ludzi po raz /chyba/ drugi zorganizowało konferencję na temat starości. Z przemiłym p.Dyrektorem jednego z Domów Pomocy Społecznej na czele. Życie raz jeszcze nauczyło mnie pokory, bo GPS lekko wyprowadził w pole. Wniosek: nigdy nie rezygnować z własnego rozumu na rzecz maszyny. / Nawet jeśli byłaby to maszyna państwowa./ I ciągle powtarzające się wezwania ze strony ludzi wrażliwych o……wrażliwość właśnie. Stworzone systemy wsparcia dla ludzi starych i niepełnosprawnych standardy spełniają jeśli chodzi o liczbę toalet i pryszniców oraz personelu. Czy da się wyznaczyć standardy serca?
Jest jeszcze jedno ale…..W luksusowych przytułkach Europy siedzą w swoich luksusowych pokojach umierający z samotności i poczucia bezużyteczności ludzie. Ktoś mi mówił, że w Izraelu jest podobnie. Bo luksus zabrania obrania ziemniaków do kuchni, upieczenia ciasta starymi, ale może jeszcze sprawnymi rękami, pozamiatania podwórka i zreperowania krzesła. Luksus zwalnia najbliższych z obowiązku wizyty i zaproszenia na rodzinne święta.
Nasz Pan Miecio w Jankowicach, co nie bardzo wie, jak się nazywa, ma swoją miotłę, a właściwie kilka, na każdym rogu. Codziennie zamiata podwórko, ma swojego pieska i czapeczkę, z którą się nie rozstaje. Jako, że ma także zwyczaj znikania na kilka dni, w celu ułatwienia poszukiwań i bezpieczeństwa na drodze, dziewczyny mają mu doszyć do czapeczki odblaski. Tego by w DPS-e nie miał. Miejsca we wspólnocie i zajęcia.
Dzwoni zrozpaczona matka. Syn za nic nie chce chodzić do szkoły, więc sąd chce jej odebrać dziecko. Kobieta słaba, biedna i niezaradna, ale jednak zaradna na tyle, żeby w desperacji znaleźć nasz telefon. Biegiem dzieciaka do Pani Doktor Psychiatry, w Warszawie oczywiście, bo tu dziecko było już wielokrotnie badane i wychodzi, że leniwe. No i dzieciak ma dysleksję, dysgrafię i dysleksję matematyczną oraz nerwicę lękową po przebytej traumie poprzedniego, wymuszonego, rozstania z matką. Nic, tylko w ośrodku wychowawczym nerwica mu przejdzie, oraz nauczy się matmy i polskiego jak na życzenie. Gdzie do jasnej…….zapowiadani asystenci rodzinni? Gdzie pomoc społeczna, która zamiast proponować bidul, wsparła by matkę w pracy z dzieckiem? I gdzie, wreszcie służby medyczne, żeby postawić właściwe rozpoznanie? No, ale to nie dzieciak dyrektora czy lekarza, tylko bida z nędzą. Nie mieści się w systemie, to niech systemowi nie przeszkadza. Pani Doktor załatwia terapię. Trzeba będzie wozić dzieciaka do Kielc.
Oj, uczniowie Chrystusa, roboty nie ubywa, nie dajmy się uśpić. “Oni” to  my. Żaden system polityczny nie zwolni nas z myślenia. Patrz: historia z GPS-em.
I nie rzecz we władzy, tylko w służbie. Minister to znaczy sługa. Oby- sługa prawy i odważny.
nad-obowiązkowo
Papież Jan XXIII miał zwyczaj, jako dyplomata i arcybiskup Wenecji, konsultować swoje decyzje z papieżem. Kiedy sam osiadł w Watykanie, któregoś dnia, mając wątpliwości, czy słusznie postąpił, krzyknął:”Pójdę zapytać papieża”. Po czym stuknął się w czoło: “Przecież to ja jestem teraz papieżem.”
  

 Św. Ryszard, biskup Chichester nie raz przeciwstawiał się możnym w obronie sprawiedliwości i  pokrzywdzonych. Z tego powodu długo nie mógł osiąść na swojej biskupiej stolicy i kilka lat żył jak ubogi żebrak, pieszo wędrując po diecezji i nauczając.
“Nie jestem z tych, co wystawiają na sprzedaż swoje sumienie”- powiedział, kiedy bogaci mieszczanie ofiarowali mu pieniądze w zamian za cofnięcie nałożonej na nich pokuty za zabicie człowieka chronionego prawem azylu kościelnego.
Nie cofnął ekskomuniki nałożonej na wpływowego kapłana za grzech ciężki, mimo nacisków króla i wielu możnych, w tym dostojników kościelnych. Tu również nie dał się złapać na kasę. Według ówczesnych zwyczajów zamiast pokuty można było bowiem zapłacić odpust.
“Grzech jest taki sam, niezależnie od osoby grzesznika i kara musi być taka sama, niezależnie czy ksiądz jest wysoko, czy nisko urodzony” -powiedział.
Szczególną troską otaczał kapłanów schorowanych i starych.

   pomnik św. Ryszarda/XIIIw/ przed katedrą w Chichester