Dzisiaj zdobywaliśmy odznakę hydraulika. Pękła rura z wodą, bo jak zamarza, to potem pęka. A ostatni hydraulik zgasił światło na granicy już dawno. Zostali sami starsi fachowcy i akurat dzisiaj nie mogli pomóc. No i prawie naprawiliśmy. Tylko trochę kapie. Jutro poprawka. Inni zajęci przerzucaniem i rozdziałem darów. Muszą starczyć na długo, a tu zima i nie ma gdzie chować. Jeszcze inni papierami, kontrolami. Za chwilę wypełnią nam cały czas i bezdomni zostaną bez opieki.
Czy to jest owo zszywanie świata rozdartego przez ból, grzech i cierpienie. Przez brak miłości? Pocieszam się, że kiedy ja reperuję rurę, to inni  w tym czasie reperują świat. Chociaż to może to samo? I tych innych są miliony. Na szczęście.  Ale na chwilę obecną mamy dosyć tego “ocieplenia klimatu” w tegorocznym wydaniu. I chyba nie jesteśmy w tym osamotnieni.
A przez tę rurę Artur nie zrobił plum plum, czyli nie pojechał na basen. Jak nigdy -dzisiaj bardzo chciał jechać.