W Warszawie co noc straż miejska zwozi przemarzniętych ludzi. Od kilku lat te służby pracują na medal. Wożą ludzi znalezionych na śmietnikach, dworcach, klatkach schodowych, brudnych i często po prostu śmierdzących. Nie ujmując nic służbie zdrowia, nie spotkaliśmy się ze strony strażników z odmową przyjazdu po bezdomnego z powodu tego, że śmierdzi. A potem praca nad ogrzaniem, kąpielą, nakarmieniem. I w dzień nie ma kiedy odespać. Dzisiaj modliliśmy się o ustanie mrozów. Powód bardzo przyziemny- kończy się gaz w Zochcinie i nie wiadomo kiedy dowiozą.Stan alarmowy- przykręcenie ogrzewania na minimum i ubieranie się do spania. Wiele rodzin tak żyje, śpiąc w jednej ogrzanej izbie, żeby oszczędzić opał. Jest teraz -31 na termometrze. A jutro rozładunek transportu z Holandii. Dzięki niemu może załatamy budżet wykańczany kosztami zimy. Po prostu ludzka solidarność.
A woda zamarzła tylko w jednym budynku.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus określił się jednoznacznie. Przyszedł, aby ubogim nieść Dobrą Nowinę. No i oto jesteśmy. Tylko, czy ją przyjmujemy? Kiedy czytam w internecie kretyńskie wypowiedzi na tematy ludzkich dramatów to zastanawiam się, czy to są tylko popisy chronione anonimowością czy ludzie rzeczywiście tak myślą. Czy to samo powiedzieliby osobie niepełnosprawnej, innej narodowości, religii  czy rasy prosto w oczy? Mam nadzieję, że nie. A jeśli tak? Kto zatem jest tym ubogim?