Co chwila gaśnie światło. Po południu w Nagorzycach. Najbardziej zapaleni uczestnicy warsztatów cyrkowych ćwiczyli chodzenie na szczudłach przy świetle telefonów komórkowych. Żonglować się jednak nie dało.A ja czekałam, kiedy zamarznie woda w rurach. Dzielni Panowie Elektrycy załatali kolejną dziurę w sieci i dokończyliśmy przy świetle. Za to w Zochcinie zgasło. Podczas narady co zrobić, kogo ewakuować i jakie mogą być straty z powodu popękanych rur doszliśmy do wniosku, że chyba wrócimy do pieców kaflowych. Stres jest bowiem podwójny: najpierw -czy dojadą cysterny z opałem/ ostania zaryła się w śniegu bardzo grzecznie, bo przed naszym domem/ , potem, kiedy zabraknie prądu i tak nas nie ratują pełne zbiorniki, bo piece sterowane są komputerowo. Dłuższy łańcuch zależności to większe ryzyko.
Tylko mieszkańcy zachowali spokój. Stwierdzili, że na gigantce ciepło też nie było. /Gigant to człowiek bezdomny mieszkający pod chmurką/
Światło potrzebne do życia. W Piśmie świętym często jest prośba o oświecenie.
My dokładamy naszą, bardzo przyziemną,  o oświecenie żarówkami.
W trakcie pisania znowu zgasło. Pozdrawiam i kładę się spać. Dość ma dzień swoich trosk. Aha, Pan Starosta wysłał odśnieżarkę. Zaryła się w śniegu blokując drogę na parę godzin.