Grypa i zmęczenie. Dzisiaj byłam w Łodzi na debacie Tygodnika Powszechnego o braterstwie, solidarności i ekonomii. Wróciłam przed chwilą. Wszystko w porządku, w domach spokój, nawet psy i kot nakarmione, a w świetlicy dla młodzieży szyby całe. Dzielna Ewelina z naszego domu dla samotnych matek trzyma tam porządek.  Powrót do domu. Z innego świata. Ani lepszego, ani gorszego. Po prostu innego. Tylko czy te dwa światy spotkają się kiedyś?
Nasze domy są takim miejscem, w którym siadają razem  do stołu książę i żebrak. Dosłownie. I okazuje się, że jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Bezdomność to nie tylko brak dachu nad głową. To przeświadczenie, że nie  jestem nikomu potrzebny, nikt na mnie nie czeka i ja nie czekam na nikogo. Ilu takich bezdomnych jest wśród nas, w swoich, czasem bardzo luksusowych mieszkaniach?