Byłam w Gdyni, gdzie oo.Jezuici prowadzą szkolenia dla rodziców i wychowawców. Dyskusja o buncie nastolatków. Oj, nastolatki, starzy mają z wami problem. Ale z nami też mieli nasi, więc jest sprawiedliwie. Nie wykazałam się cnotą cierpliwości niecnie porównując w duchu koleje francuskie do Intercity, kiedy staliśmy w polu albo jechali z prędkością kolejki wąskotorowej.
W tym czasie – jako, że weekend, popsuł się piec CO w Jankowicach i zmarł nagle mieszkaniec. Piec zdalnie- czyli kierując przez telefon, naprawił nasz Anioł od pieców, a wykonywał polecenia Inżynier/od rolnictwa/.A mieszkaniec zmarł po cichu, Bogu dzięki w czystym łóżku, nie na ulicy. Wieczorem był pogodny i rozmawiał ze wszystkimi. Był bezdomny, schorowany.
Świetlica dla młodzieży pęka w szwach. Już mam chętnych, którzy nauczą nas  żonglowania, zamówiony stół do bilarda i – na razie jeden komputer. To co mnie cieszy, to fakt, że młodzież się cieszy. Andrzej, który prowadzi schronisko dla chorych przyjechał w sobotę i zreperował elektrykę w nowym kiermaszu. Musimy zarobić pieniądze na te szaleństwa edukacyjne i po prostu na utrzymanie domów. Dobre uczynki zawsze kończą się w tabelach rozliczeń kasowych.
Jeśli dzielimy los ubogich, to jednym z wyznaczników autentyczności jest ciągła niepewność za co jutro będziemy żyć. A Opatrzność przychodzi z piętnastominutowym opóźnieniem.W tym czasie można osiwieć. Ja już to zrobiłam.
Poza tym grypa i dobranoc.