Pani Kasia jeździła od świtu do nocy odwiedzając kandydatów do stypendiów. Zawsze przy tej okazji wychodzą różnorakie biedy i potrzeby, które wydają się wielu niemożliwe we współczesnym świecie. Brak łazienki, konieczny remont domu, bardzo często łóżka, pościel, garnki, talerze, a teraz – lampka do nauki. Co możemy, robimy. Ludzie niepełnosprawni, schorowani -bywa, że nie tylko nie mają na leczenie, lecz także po prostu na jedzenie. 645 zł- po raz setny przypominam, to suma, za jaką ma przeżyć miesiąc osoba niepełnosprawna niemająca prawa do renty ZUS. Ktoś pracował na czarno, ktoś zachorował w młodym wieku i nie nabył uprawnień……Bywa, oczywiście, że z powodu choroby, alkoholizmu, a czasem zwykłego…..lenistwa nie pracował nigdy, albo bardzo malutko, a lat ma już wiele. Różnie to bywa. Acha, żeby się takim w głowach nie poprzewracało od nadmiaru gotówki, to od tej sumy odcina się każdą złotówkę innego dochodu lub też dochód pozostałych członków rodziny. Jak dostajesz tzw.pielęgnacyjne, to ci też odetną od zasiłku. Masz żyć za 645 i tyle. To się nazywa równość i braterstwo. Wobec innych wydatków naszego budżetowego tortu.


W domu dla chorych ostatnio dwie osoby zmarły. Pani, ciężko schorowana, z podejrzeniem sepsy, noga do amputacji, nie doczekała się szpitala. Kilka razy chłopaki wracali z nią spod drzwi tego przybytku. A to zgubiono jej wyniki na koronę, a to …..W czasie sprzątania po zmarłej Renia znalazła niezły stosik buteleczek po alkoholu. Zapijała morfinę i lęk przed chorobą. Ponieważ smród z gnijącej nogi zabijał zapach alkoholu, nikt z opiekunów nie zauważył. Nasi mieszkańcy są zawsze krok przed nami. Nie da się upilnować. Oczywiście ktoś jej ten alkohol kupował, bo była leżąca. Jedyna pociecha- oboje zmarli w łóżku, czyści, zaopiekowani na miarę naszych możliwości.


Artura urodziny obchodzimy już kolejny dzień. Rodzina duża, prezenty nadchodzą falami. Hrabia szczęśliwy, obłożony gadżetami, książkami, balonami. Dwa pluszowe mopsy robią furorę. Telefony od rodzeństwa z życzeniami też były. Z całą powagą wysłuchiwał i kiwał głową, nie załapując, że rozmówca tego nie widzi. Z rozpędu kupiłam świeczki 36 zamiast 34. Będą na dwa lata do przodu.


Kiedyś, we Wspólnocie, miałam dyżur na zmywaku. Nie dało się skończyć, bo przez kilka godzin ktoś ciągle coś do zlewu dorzucał. Moja towarzyszka w końcu westchnęła:”Naczynia są jak miłosierdzie Boże-nieograniczone!” Ja mam takie samo poczucie, ale w sprawie prania. Czym więcej piorę, tym większa góra czeka na pralkę. Czym dłużej żyję, tym więcej Miłosierdzia doświadczam.


W Jankowicach już drugi raz odpust bł. Anieli Salawy, Msza, grill, imprezka.


Ruszyła świetlica w Nagorzycach. Angielski, matma, muzyka. Chętnych nie brak, grupy po 4 osoby ze wszystkimi zasadami anty-wirus. Ale krzesła trzeba było wymienić na zmywalne.


Przesyłka z Opola w postaci bezdomnej pani siedzi na kwarantannie w Zochcinie. Kolejny telefon był z Rzymu. Zobaczymy, czy dotrze.


Wsparliśmy naszych braci z Afryki w konstrukcji małej piekarni. Teraz mogą zarobić na życie sprzedając wypieki na targu.


Tamara robi rano za psiarczyka, czyli o świcie wyprowadza Arturowe stado. Ja jestem typ nocny, bo od lat przy Arturze mogę coś zrobić tylko nocą, ona zaś typ poranny. W ten sposób psy są wysikane wieczorem i rano. To przykład na zalety różnorodności. Życie we wspólnocie ma wiele zalet, oprócz oczywistej wady- nie możesz udawać przed sobą, że jesteś święty. Inni natychmiast sprowadzą cię do parteru. Postawią w prawdzie.

FIORETTI

 -Bardzo porządne ławki kupiliście.- powiedział jeden z mieszkańców w trakcie wkopywania ławek, które kopiliśmy od Spółdzielni Socjalnej Emaus z Lublina.

-Dlaczego? – zapytałem zdziwiony

-Spałem na takiej kilka razy w parku i było bardzo wygodnie – wyjaśnił./Kuba, Jankowice/


Może z psem wyjdę? – pyta mieszkaniec krakowskiego domu dla bezdomnych.

Możesz, tylko maseczkę włóż – odpowiadam.

I te… załóż – wtrąca się zapobiegawczy inny mieszaniec.

Co?

No, te, jak to się nazywa.

Co, rękawiczki?

Nie, cholera, no, jak to się mówi, tę.

No co?

No, tę, szubienicę.

Przyłbicę, k…..wa, przyłbicę! /Błażej, Kraków/

Nadobowiązkowo

Droga do świętości zaczyna się od cichego zamykania drzwi, kiedy bracia śpią.

zasłyszane