Pobieramy, przesyłamy, testujemy. Po kilku dobrych dniach wielkiego wysiłku i mobilizacji, w czwartek ruszył punkt testów dla ludzi bezdomnych. Przy okazji ogarnięci zostali ci, którzy pomagają im na ulicach, w pustostanach, punktach medycznych.

Cztery dostawczaki jedzenia wylądowały na Gniewkowskiej. To dzielne Pingwiny, sławne Siostry Dominikanki z Broniszewic i ich Fundacja. Nasze chłopaki pojechały do Broniszewic i okazało się, że nie dadzą rady załadować wszystkiego, więc pojechali także kierowcy od Sióstr. Z drugiej strony Polski nadjechał biegiem samochód Zupy na Monciaku i odjechał ledwo dysząc z przeładowania. Będą mieli na, pewnie, 3 miesiące do paczek, które rozdają ponad setce ludzi ukrytych po pustostanach i innych dziurach. A u nas zostaje to, co do gotowania.

Siostro, tak wygląda całe jedzenie po rozładunku . Ledwo to wnieśliśmy, pojechaliśmy z paczkami. Już wiem dlaczego dostaliśmy tak wiele. Dziś na ulicach czekało na nas dwukrotnie więcej osób niż przed tygodniem. Zabieramy się za opróżnianie magazynku. Dziękujemy ❤️
Ola,  Jurek-Zupa na Monciaku
łupy od Dzielnych Pingwinów-kochanych Dominikanek
towar spakowany- Monciak i nasze chłopaki
zapasy poszły do Sopotu

To się tak łatwo mówi. Za tymi pakami z cukrem, konserwami, makaronem i czym tam jeszcze stoi znów cały sztab ludzi. Od sponsorów, po tych, co dźwigają, sortują, pakują, wiozą i znów rozładowują, segregują, pakują, rozwożą. No i papiery drukują, wpisują w tabelki, jeśli trzeba.

Ruszył nasz kolejny dom- w Zduńskiej Woli. Renata z bratem, prywatnie księdzem Sylwestrem, przyłączyli do nas swój własny dom, który od lat pełen był ludzi w potrzebie. Ksiądz Biskup zgodę wydał i tak mamy jedenastkę. Witamy w klubie /wariatów/.

Meble przyszły i siostra ma biuro, które nie przestraszy widzów, kiedy łączę się przez różne wynalazki ze światem. Zniknęły podarte kartony z dobytkiem i archiwum Wspólnoty. Dobytek to wszystko, co może się przydać każdemu, kto wpada na chwilę i potrzebuje natychmiast : młotek, śrubokręt, wkręt, baterie wszelkiej maści, kabel z ładowarką, pendrive, długopis, koperta, igła z nitką, zapasowy czajnik, szczoteczka do zębów- mówisz i masz. Na pomoc przyszli młodzi od przerzucania i skręcania, a najdzielniejszy był…..Artur. Nawet wkrętarką wkręcał, młotkiem stukał gdzie trzeba i dumny był jak paw. Tomek stwierdził co prawda, żeby o tym nie mówić, bo jeszcze synkowi rentę odbiorą i do roboty poślą. Emocje “Arkun biuro Gosi robić” skończyły się dzisiaj tym, że Tomek musiał mu skręcić film ze zdjęciami z tej pracy i na koniec synek dostał ataku padaczki. Ocknął się i teraz nadal ogląda. Każdy chce być potrzebny, a walenie i skręcanie tudzież rozkręcanie to arturowa pasja. Jak nic w Castoramie albo Obi robota czeka. A ja teraz muszę się uczyć od nowa, gdzie co jest. Ale to też taka moja rola kwatermistrza: przewidzieć co ekipie potrzebne. Bo najważniejsze na froncie jest odpowiednie zaopatrzenie.

Artur przy pracy

I Pan Dyrektor z Sandomierza osobiście przywiózł płyny i maseczki, na które zrzucili się pracownicy Banku PKO. Kolejni “zwykli ludzie zwykłym ludziom”. Płyn leje się strumieniami, więc dar cenny. Maski takoż.

Błażej jedzie do laboratorium z dwoma paniami, żeby przed przyjęciem zrobić im test. Nasi- w przyłbicach, maseczkach, rękawiczkach. W laboratorium- panie pija kawkę, luzik, żadnych tam obostrzeń. Przed pobraniem pielęgniarka zakłada na głowę ….torebkę foliową. Cóż, słynęliśmy z “Polak potrafi”. Trochę mnie martwi kompletne poluzowanie, bo ofiarami mogą być najsłabsi. Ta wojna jeszcze nie jest wygrana.

Niektórzy z naszych poczuli już wicher wolności i poszli w Polskę. Alkoholizm kontra koronawirus. Pozostali, podobnie jak ekipa, zmęczeni, ale dajemy radę. Kłótni w domach trochę więcej i tyle. Maj to miesiąc Maryjny. Najlepsza na poprawę kondycji jest modlitwa. Jest wcale niemało chętnych na majowe. Ludzie są bardzo przywiązani do tego nabożeństwa.

Przed Matką Bożą w Brwinowie

A wracając do spowiedzi w domu dla chorych i konfesjonału w magazynie- historyjka. Pan Stasio nie wie jak się nazywa, gdzie jest i z trudem trafia do toalety. Renia spotkała go truchtającego do spowiedzi i pyta: “A dokąd to, panie Stasiu?” “Zostawić grzechy”-odpowiedział staruszek. Teologia ubogich.

Wszystko to -to jedna strona medalu. Dobro. Mass media zarzucają nas obrazami drugiej. Ona jest także realna. Zło jest tajemnicą. Tajemnicą człowieka, ciemną, czarną dziurą w duszy i sercu. Jest także obliczone na wywołanie w nas przerażenia, lęku, buntu przeciw Bogu, a wreszcie – przyzwyczajenia i zobojętnienia: “Co ja poradzę?” Bunt rodzi agresję, a ta kolejne zło. Zło zwyciężają pokój i prawda. Czarną dziurę rozjaśnia miłość. Dlatego, choć bolą aż do krwi niecne występki naszych braci i-często sióstr, zwłaszcza tych, których Pan wybrał na pasterzy, w sposób szczególny na świadków swojej Ewangelii, to iść trzeba do przodu, bacząc, żeby samemu złu się nie poddać. Przyzwolenia nie ma, jest walka jedyną bronią: dobrem.

Okrutna jest samotność ludzi
O cienistych twarzach,
Ułożonych w kłamliwe sylogizmy.
Śnieg leży na szczytach człowieka.
Zejdźmy w doliny
./R. Brandsaetter/

Nadobowiązkowo

Idź i szukaj tego, który nie ma odwagi cię spotkać. Dawaj temu, który nie prosi. Kochaj tego, kto cię odrzuca.

Kto się wyzuwa ze wszystkiego dla drugiego, ten odziewa się Chrystusem.

Błogosławieni są ci, którzy pragnęli kochać bardziej i chcieli kochać to, co kochać jest trudno, bo ziemia będzie dla nich zbyt mała, a niebo ogromne.

Nie ważne co się robi, lecz sposób, w jaki się to robi, nie ważne co nas spotyka, lecz sposób w jaki to przyjmujemy.

bł. Vladimir Ghika

bł. Vladimir Ghika
1873-1954 beatyfikowany 2013 przez Papieża Franciszka
Rumuński arystokrata, dyplomata. Wszechstronnie wykształcony, w tym medycznie. Wychowany w rodzinie prawosławnej, przeszedł na katolicyzm. Chciał zostać mnichem, lecz papież Pius X poradził mu, żeby został w świecie. Po studiach, m.in w Paryżu, Bukareszcie i potem teologicznych w Rzymie, wrócił do Rumunii. Założył pierwszy darmowy szpital, sanatoria, domy opieki. Był pionierem działań charytatywnych w Rumunii. W czasie wojny na Bałkanach w 1913 r. leczył chorych na cholerę. W 1923 r został we Francji wyświęcony na kapłana. Odmówił godności kościelnych. Poświęcił się pracy charytatywnej i apostolskiej podróżując po całym świecie. Po wybuchu II Wojny wrócił do Rumunii i zajął się chorymi i ubogimi. Po zakończeniu wojny odmówił wyjazdu z kraju ze świadomością zagrożenia ze strony komunistów. Był nie tylko arystokratą z pochodzenia, lecz katolikiem, a tych komuniści rumuńscy prześladowali szczególnie. Aresztowany, torturowany, zmarł w więzieniu w wieku 85 lat.