marzenie o raju


Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi. 
Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, 
cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. 
….. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni z znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze. /Iz 11/

Najpierw -w ubiegłym tygodniu-gonitwa przed-urlopowa, czyli zabezpieczyć co się da, żeby móc wyjechać, potem tydzień w miejscu cudnym, u cudnych Przyjaciół, a dzisiaj już powrót i, jak zwykle, zespół odstawienny po urlopie. W wykonaniu Artura to czterogodzinne tkwienie w samochodzie pod naszym domem, kategoryczna odmowa opuszczenia pojazdu i powtarzane z uporem”Artur jechać cioci”, czyli mamy wracać z powrotem na wakacje, bo tam była “ciocia i wujek” i jedzonko pyszne i luksusik i pływanie rowerem wodnym i bociany. A przede wszystkim serdeczna miłość. Facet wie co dobre. Wreszcie Jasiek go namówił, żeby wszedł do domu i hrabia padł ze zmęczenia. Cóż, synku, raj na zawsze to będzie potem, a teraz czasem bywa zajawka.



Tęsknota za owym rajem jest wpisana w serce człowieka od czasu jego stworzenia. Problem z tegoż raju wykonaniem. Bo do tego Bogu potrzeba naszej zgody i współpracy. Tylko On wie jak to powinno się robić i pokazał poprzez Chrystusa. A że ta instrukcja wymaga trudu i wyrzeczeń – szukamy dróg łatwiejszych, dających złudzenia. Tworzymy więc raje na swój sposób, z reguły dla siebie, kosztem innych, często zresztą manipulując Jego Imieniem. Zawsze to ładniej brzmi, jak się kogoś depcze pod hasłem “Bóg, honor, ojczyzna”, czy w imię obrony Boga samego, tak jakby naszej obrony Wszechmocny potrzebował, niż pod hasłem prawdziwym: “pycha, pogarda, nienawiść, chciwość, żądza władzy, zemsta”.

A potem pytamy naiwnie: “Gdzie jest Bóg?”, kiedy rozpętuje się wojna, giną ludzie, cierpią niewinni, nam i naszym bliskim zadawane jest cierpienie.

Bóg jest w słowach i czynach dobrych, w przebaczeniu, przyjaźni, wspólnym budowaniu, zasypywaniu dziur i rowów tego rozdartego świata.

Naprawa słowa

Św.Franciszek z Asyżu, kiedy jeszcze świętym nie był, usłyszał słowa samego Chrystusa płynące z krzyża w kościele św.Damiana: “Idź, odbuduj mój Kościół, gdyż popada w ruinę.” Słowa, które przemieniły jego, a on świat.



Słowa- od tego zaczynają się czyny. Trzeba na nie bardzo uważać. To nie jest wszystko jedno :

  • co się mówi
  • jak się mówi
  • do kogo się mówi
  • kiedy się mówi
  • po co się mówi i jakie będą tego skutki

W świecie, w którym każde -mądre czy głupie, a głupie zwłaszcza, słowa rozchodzą się lotem błyskawicy po globie całym, w którym bez wielkiego wysiłku można zgnoić, zniszczyć kogoś w oczach milionów, wzrasta odpowiedzialność za słowo. Każde.

To z ambony, politycznej mównicy, to w pracy, na ulicy, w sklepie, do dziecka, do żony/męża, do staruszki z przeciwka, na Twitterze i Facebook’u, w telewizorze, przez telefon czy w mailu. Słowo może porwać ku dobru, lecz może też zabić. Historia zna mówców porywających tłumy do wojny i takich, którzy porywali miliony do budowania lepszego świata.

Mówi Hitler- miliony zabitych, świat w ruinie

Mówi Martin Luther King– miliony odzyskują godność i prawa obywatelskie bez użycia przemocy/USA/

Słowo może zgorszyć- czyli uczynić człowieka gorszym. Może też obudzić w nim to, co dobre.

Od tego trzeba zacząć nasze katolickie i polskie rekolekcje. Doszliśmy bowiem do ściany. Jako wspólnota Kościoła i wspólnota Ojczyzny. Każdy człowiek dobrej woli- czy to biskup, ksiądz czy zakonnica, wierzący, niewierzący, homo-czy hetero, czarny, biały, czy w paski, każdy, komu leżą na sercu dobro i pokój po prostu, musimy RAZEM naprawić SŁOWO.

To wymaga odwagi i czujności. Tak, to jest wojna. Wojna w sercu każdego z nas. Dobra wojna. Jedyna dobra wojna na tym świecie. Przynosi pokój. Najpierw serca, potem między ludźmi.

Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw.

św.Jakub

Nad-obowiązkowo

Brat Sylwester miał zwyczaj głosić górnolotne kazania pragnąc wzbudzić w słuchaczach podziw swoją uczonością.
“Bóg nie po to stworzył słowa, żeby człowiek robił z nich śmietnik” stwierdził święty Franciszek i posłał brata, żeby przemawiał do kamieni. Prosto i jasno, bez zbędnych słów, napuszonych frazesów, bez swady.
Po kilku latach wezwał Sylwestra do siebie. Postanowił bowiem pogodzić dwie rodziny toczące od pokoleń krwawe spory.
Sylwester, zabiedzony i pokorny, stanął przed Franciszkiem.Ten wskazał na zwaśnione rodziny i powiedział do Sylwestra:
-Przemów do nich słowem Bożym, ale tak, żeby pogodzili się ze sobą.
Przerażony Sylwester, który od lat mówił tylko do kamieni, chciał się wykręcić. Jednak jako posłuszny brat, zaczął przemawiać- jąkając się i zacinając, z trudem dobierając słowa płynące z serca. Bez ozdób, bez patosu, ale z gorącym uczuciem. I tym wzbudził serdeczny żal i skruchę w sercach kłótników, którzy, ku wielkiej radości Franciszka, wreszcie się pogodzili.
Franciszek rzekł do brata Sylwestra:
-ci ludzie byli twardzi jak kamienie. Wzruszyłeś twoją mową kamienie do łez, dobry bracie. Nauczyłeś się wygłaszać kazania na chwałę Boga, a nie własną.

wg. : R. Brandstaetter Inne kwiatki św.Franciszka