Imprezka była i to ostra. Nagrodę dostaliśmy, w luksusie się pławiliśmy przez godzin trzy. Luksus trwał dłużej, ale robota wzywała, więc zmyliśmy się z Błażejem do domku zostawiając konsumpcję pozostałym gościom.

Lidia i Jurek mnie obgadują, co nazywa się naukowo “laudacją”
Ten uścisk kosztował WOŚP ponad 200 tys.!

To oczywiście żart, ściskam się za friko. Tyle wart jest sprzęt medyczny przekazany do naszych domów dla chorych i niepełnosprawnych przez Orkiestrę.

Łączymy światy.

 Impreza była w Muzeum Polin, goście znani i mniej znani, a łączenie światów bardzo miłe.

Pana z zanikami pamięci, którego czas jakiś temu przywiozła policja do domu w Krakowie zabrał personel noclegowni. Marcycha od razu dała znać policjantom /inni niż ci od przywózki/, zrobiwszy zdjęcie, że taki człek u nas przebywa i może to czyjaś zguba. Okazuje się, że zguba instytucji, która jej chyba nawet nie zauważyła. Ot-był starzec, nie ma starca. Mam nadzieję, że jeść tam dostanie i pić. Sprawdzimy w poniedziałek.


Rozładunek transportów mebli w Jankowicach. wsparli chłopaki z Zochcina. Liczba zdolnych do pracy fizycznej wynosi u nas na wsi sztuk 5, w tym 3 pracowników. Na dwa domy. 300 sztuk tego będzie do złożenia!!! Tam mimo upału praca wre- kłębią się tumany kurzu z wyschniętego terenu, który zabudowują panowie drogami, chodnikami i trawnikami. Remont domu jednej z rodzin kazałam przerwać. Praca na poddaszu w takim upale gwarantuje straty w ludziach.


Drzewka dosadzamy w miarę wyłaniania się równych powierzchni z tego chaosu. Architekci kaprysili, że malutkie. Trzeba poczekać aż urosną. Na otarcie łez będzie kilka większych. Dzisiaj Jarek wykonał trasę ze stolicy przywożąc takie 3 metrowe. Dzięki Jarku i Krzysiu, że wam się chciało w tym upale.


Cała przyjemność to zobaczyć wielkie drzewa, które samemu sadziło się X lat temu jako małe sadzonki. Trochę tak, jakby chcieć mieć od razu nastolatka zamiast noworodka. Nie potrafimy już cierpliwie czekać, dbać, przykrywać na zimę, podlewać latem. Nie potrafimy budować, kupujemy gotowce. Szybko ma być i bez problemów. Gotowe jedzenie, ubranie. Gotowa miłość, przyjaźń, mądrość. A jak się znudzi, wyrzucamy. I bierzemy następne-miłości, przyjaźnie, mądrości.


Liczni chętni na dobre uczynki wpadają do warszawskich domów i remontują-malują, meble składają, sadzą roślinki. To wolontariaty korporacyjne. Korpo składa się bowiem z ludzi, a ludzie mają serce. Do matek z dziećmi też ludziska przyjeżdżają i życie umilają. Taki łańcuch. U nas na wsi tłumów nie ma. Daleko od miast, a lokalnie nie ma obyczaju. Jeszcze trzeba do tego dorosnąć.

Artur ugotowany na twardo, nosa z domu nie wychyla. W dzień upał, wieczorem komary. I to ile i jakie! Pilnuje chłopak swojego dobytku, bo dzieci kilkoro przez dom się przewija, spoglądając łapczywie na jego zabawki. Wszystko wszystkim, ale dzielić się książkami i gadżetami to przesada. Jak wmawiali nam “gorliwi i pobożni” w sprawach pomocy uchodźcom-obowiązuje “porządek w miłości”. Czyli najpierw kochaj siebie i swoje, a reszta niech się buja. No i synek stosuje. Chociaż czasem odłamie mi kawałeczek ulubionej czekolady. Malutki.

Dziś rozmawialiśmy z Jarkiem z domu dla chorych. O naszych mieszkańcach. Jasne, że są to ludzie w kiepskim stanie zdrowia ciała i głowy. Ale także ducha. To ludzie, którym, w większości, “sie należy”. Jak dużej części naszego społeczeństwa. Nie tylko ubogich. I tu jest pole do uprawy. Od szkoły, Kościoła poprzez media. Bo politycy hm…..im “sie należy” z definicji. Walczymy zatem o każdy ruch i gest dla innych ze strony naszych ubogich braci. O ich godność.


Etos bezinteresownej służby drugiemu, słabszemu czyli zwykłej, codziennej przyzwoitości trzeba budować. Nie znaczy to, że lekarz, pielęgniarka, nauczyciel czy pracownik socjalny mają pracować za darmo czy za grosze. Znaczy, że każdy, gdzie jest, może być dobrym człowiekiem i część swojego życia oddać innym. Dla wierzących-Chrystusowi w bliźnim. Można też całe. I to jest dopiero radocha! Choć czasami w gaciach.


Ostatnio miałem styczność z policjantami niemal w negliżu. /To znaczy ja w negliżu/.
Z powodu upału postanowiłem, że wskoczę do basenu. I odkrywam w najlepsze płachtę, już myślę “nareszcie po całym dniu, basen”, a tu duży radiowóz wpada na podwórko mojego domu. Przypominam, ja w gaciach, Lena z Michałem na rękach. I policjanci: czy Tomasz Urbaniec tu mieszka i pracuje. No to potwierdziłem, przecież nie da się ukryć, że do pracy niedaleko mam, jakieś 50 metrów.
Jednocześnie zapytałem, czy nie mogli wcześniej niż o 19 podjechać aby załatwić sprawę. Panowie się oburzyli, że jakim prawem mam pretensję. Ano nie lubię jak ktoś mnie zastaje w gaciach i to bez pukania. Choć trudno pukać w basen. Uciąłem konwersację na temat mojej niechęci w danej sytuacji i zapytałem w czym mogę pomóc. Oczywiście szukali jednego z mieszkańców. Mieszkańca przysłał kard. Krajewski z rzymskiej ulicy. Zabrali i do tej pory nie oddali. Chyba nasz biedny Robert nawyprawiał ładnie, albo może nawet nie wiedział o co chodzi. W ten sposób straciliśmy jednego z nielicznych zdolnych do jakiejkolwiek pracy. Na razie nie mamy wieści.
Poza tym smutnym epizodem, oczywiście wysiadła pompa. Nie, tym razem od studni. Więc dzisiaj razem z Darkiem i Wową otworzyliśmy studnię, i naprawiliśmy prawie fachowo usterkę. Fachowcy bowiem przyjechali i pojechali. Tutaj każdy z fachem ma się troszkę za regionalne bóstwo i bywają marudni.
p.s Komary bijemy łopatami. Ponoć świętokrzyskie najbardziej pod tym względem bezlitosne.

Tomasz

Mieszka i prowadzi z żoną i synkiem dom w Zochcinie. Tak, mały Michał już pracuje, bo nie ma na razie opiekunki. Uwielbia biuro!


konkurs na najgłupsze prawo wygrany

konkurs na najgłupsze prawo wygrany!

Gratulujemy zwycięskim posłom i senatorom! Choć pokonać słabych to żadna chwała.

Pierwsze miejsce zajęła ustawa farmaceutyczna, która zakazuje wystawiania faktury za leki zakupione przez podmioty niemedyczne, czyli: fundacje i stowarzyszenia prowadzące hospicja czy np.schroniska dla ludzi bezdomnych, DPS-y, domy dziecka, albo organizatorzy choćby kolonii dla dzieci, którzy chcą zaopatrzyć się w najpotrzebniejsze środki na wszelki wypadek. My nie możemy wykupić leków naszym ciężko chorym mieszkańcom. Recepty zalegają, ludzie chorują, ale jak rozliczyć wydatek? Albo farmaceuta dostanie 5 lat, albo my za przekręty. Czy Oni Boga się nie boją? Pytam poważnie.

Nad-obowiązkowo

Rabbi Bunam miał klucze do wszystkich niebios. Człowiekowi, który nie myśli o sobie, dane są wszystkie klucze.

Rabbi z Ger

Tak samo myśl o Chrystusie, gdy jako tułacz i cudzoziemiec, niemający stałego zamieszkania, błąka się potrzebując schronienia. Ty zaś, zamiast przyjąć Go, zdobisz podłogi, ściany i kapitele kolumn, zawieszasz na lampach srebrne łańcuchy, a Jego zakutego w więzieniu kajdanami nawet nie chcesz zobaczyć.
Nikt bowiem nie został oskarżony o to, że nie ozdobił wspaniale Jego świątyń, natomiast za nieudzielenie jałmużny człowiekowi potrzebującemu grozi piekło…..Kiedy więc przyozdabiasz Jego dom, nie lekceważ brata w nieszczęściu, gdyż jest on świątynią wspanialszą od tej, którą zdobisz.

św.Jan Chryzostom