Pognaliśmy z Arturem na imprezkę do stolicy. To znaczy gnaliśmy od Radomia, bo przedtem synek miał czas buntu i jechaliśmy powolutku. Namawianie do kąpieli -2 godziny, potem ubieranie kolejna godzina i przy wkładaniu “bucików” czyli adidasów nastąpiło zacięcie materiału. Pojechał boso obrażony na cały świat. Przytomnie wrzuciłam jednak obuwie do bagażnika, razem z białą koszulą i czystą bluzą z panem z fajką, bo innej obecnie nie wkłada. Za Radomiem znormalniał, a kiedy podjechaliśmy na miejsce i zobaczył oświetlony budynek i wchodzących ludzi zakumał, że będzie się działo i wyskoczywszy z samochodu zażądał przytomnie “buciki! Koszulę udało się wciągnąć wcześniej. Tak ustrojeni odebraliśmy nagrodę im.Pawła Włodkowica z rąk RPO. Ja ustrojona byłam mniej, bo w całym zamieszaniu  wylądowałam na uroczystości w klapkach, czego nie omieszkał mi wypomnieć mój braciszek tam obecny. Cóż-trudno być damą z autystykiem.

Renia, która z nami od początków jest prawie, a żyje w domu dla chorych od lat, skomentowała po powrocie: “Dobrze jest czasem posłuchać normalnego polskiego języka”. Bo nasze rozmowy dotyczą zwykle spraw codziennych, na więcej nie ma po prostu czasu, a język naszych mieszkańców z reguły, choć nie zawsze jest hm….. nieco ograniczony.

Slider image

Najpierw “lezent” dostał Artur.

Przecież się należy!

Slider image

A potem oboje!

Slider image

Wyśmienite towarzystwo- Panie Katarzyna Przybysławska, Ewa Kulik-Bielińska

i oczywiście – RPO-pan Adam Bodnar

To nagroda dla wszystkich: członków Wspólnoty, mieszkańców, przyjaciół, pracowników, naszych dzieci, którzyście przez 30 lat wspierali, budowali, walczyli. Część już nie żyje, niektórzy przyłożyli rękę na chwilę. Mam nadzieję, że inni przyjdą i będą kontynuować. Występujemy w dobrych zawodach, ale bieg jeszcze nie ukończony./św.Paweł/

W piątek dotarł do nas transport z Koła. Niesamowici ludzie co się nazwali W Koło Pomagam poruszyli miasto i okolice i zebrali 4 tony żywności. Wszystko pięknie posegregowane i popakowane dowieźli do domu dla chorych. Tam Jarek z ekipą rozładowali, podzielili. Nam na wsi też spadnie co nieco, Siostrom Matki Teresy z Kalkuty i Kamiliańskiej Misji też coś odpalimy, bo kumple są i jak mają to też nam dają. I tak łańcuch dobra zatoczył Koło. 

Szef ich- Jarek Jóźwiak postanowił przebić Jurka Owsiaka, który nam lata temu zrzucił tira pampersów. Taką konkurencję to ja rozumiem. A u źródeł tego leży skromny gest naszego mieszkańca, który oddał swojego ostatniego pampersa innemu choremu w czasach, kiedy mieliśmy biedę okrutną. Jurek o tym usłyszał i pociągnął sprawę po swojemu. Ten człowiek już dawno nie żyje. Ale dobro żyje! 

Slider image

W Koło Pomagam-

Małgorzata Wojtasik Jarek Jóźwiak Witold Łakomski 

Slider image

Rozładunek

Slider image

4 tony żywności od mieszkańców Koła i okolic!

Slider image

Posegregowane i popakowane!

Jaka to była praca!

Slider image

Lista dobrych ludzi. Wielu pozostanie bezimiennych.

Slider image

W wyścigu do dobra zwyciężają potrzebujący pomocy!

Dziękujemy

I wreszcie – spotkanie z Klubem Tygodnika Powszechnego w Lublinie. Temat – o miejscu ludzi niepełnosprawnych. W kraju i Kościele. Wspaniali, gościnni ludzie- na drogę powrotną kanapki nam dali, jako, że późno się skończyło i gnałam do Artura, więc na kolacji nie zostałam. Dobre były!

Kilka pytań mi zapadło w pamięć.

Czy siostra dba o siebie? Co to znaczy “dbać o siebie”? Tak sobie myślę, że dbam i to bardzo. Czym bardziej dbam, tym więcej mam zmarszczek i siwych włosów i bywam zmęczona. A jak przestanę dbać, to znaczy, że gdzieś uciekła mi Miłość.

Czy ludzie niepełnosprawni intelektualnie powinni przyjmować Komunię św? Artur przyjmuje i jestem pewna, że dobrze, choć inaczej niż ja, wie co się wtedy dzieje. Przyzwyczailiśmy się, że to przez intelekt rozumiemy Boga, co oczywiście jest złudzeniem. Czyż Pan Bóg, Stwórca również Arturów nie ma prawa być z nimi, a oni z Nim, jak my, co intelektu mamy więcej, co nie znaczy, że jesteśmy lepsi. Czyż Artur i Bóg nie mają swojego języka, niewątpliwie różnego od języka teologów, języka polskiego czy języka modlitewnych formułek, które recytując, często uważamy za klucz do spotkania z Bogiem. A samą Komunię jako nagrodę za nasze wysiłki, a nie za spotkanie z Miłością, która barier nie zna.

Człowiek niepełnosprawny, także niepełnosprawny intelektualnie nie jest człowiekiem wybrakowanym. Jest człowiekiem w pełni.

Po raz kolejny mogłam się podzielić moim najgłębszym przekonaniem, że czekając z założonymi rękami na Królestwo Niebieskie nigdy się do niego nie dostaniemy. Przepustką w górę jest budowanie go tu, na ziemskim padole. Prawo tego Królestwa ma się nijak do ludzkich obyczajów- rozpychania się silniejszych i deptania słabszych.

Nad-obowiązkowo

Niezwykłość chrześcijanina – to całkowite i po prostu jego podobieństwo do Jezusa Chrystusa, zaszczepione w człowieku przez chrzest, przenikające jego serce i docierające jakby do zewnętrznej powłoki.
Ta “niezwykłość”- to nie bycie człowiekiem godnym szacunku i cieszącym się nim; to nie jest to cechą chrześcijanina. To rezygnacja lub zerwanie w swoim życiu ze wszystkim, co mogłoby naruszyć podobieństwo do Jezusa Chrystusa. Ta “niezwykłość” -to Chrystus zawsze ten sam, który ukazuje swoją twarz poprzez twarz człowieka.
Nie tylko wierzy on w Boga, ale musi Go kochać jak syn kocha miłosiernego ojca, na sposób Chrystusa.
Nie tylko jest zależny od Boga, ale wyjątkowo wolny, poprzez wolę Boga.
Nie tylko kocha on bliźniego jak siebie samego, ale musi go kochać “jak Chrystus nas umiłował”, na sposób Chrystusa.
Jest nie tylko bratem, ale dobrym bratem- w słowach, czynach. A to dobro nie ma granic i nie ma od niego dyspensy.
Jest nie tylko bratem najbliższego bliźniego, ale bratem bliźniego powszechnego.
Jest nie tylko bratem rodzonym, ale na co dzień: nie schodzi ku nikomu, nie stwarza dystansu, jest bliźnim wszystkich, nie uniża się ani nie wywyższa-bez przywilejów, bez praw, bez wyższości.
Nie tylko daje, lecz dzieli się, pożycza, ale nie żąda zwrotu; otwarty na to, o co się go prosi, a nawet na to, o co się nie prosi.
Nie tylko bez kłamstwa, ale bez przemilczenia. Bez “dodatków’.
Jest nie tylko bratem tych, którzy go kochają, ale także bratem swoich nieprzyjaciół; nie tylko znosi ciosy, ale nie oddala się od tego, kto go uderza.
Nie tylko nie oddaje zła, ale przebacza, zapomina; nie tylko zapomina, ale oddaje dobro za zło.
Nie tylko cierpi, wydawany przez niektórych na śmierć, ale umiera w cierpieniach za nich, i to nie tylko raz, ale za każdym razem.
Nie tylko nie osądza ze sprawiedliwością, ale nie osądza nikogo.
Nie tylko dzieli się tym, co do niego należy lub co ma w sobie, ale oddaje jedyną rzecz, którą a Bóg dał mu na własność: jego własne życie.

Nie tylko zwalcza zło wewnątrz- w sobie-lecz także na zewnątrz: walczy przeciw złu, gdziekolwiek by się pojawiło, ale i przeciw jego owocom: nieszczęściu, cierpieniu lub śmierci. Walczy jednak dobrem, nie popełniając zła, a jeśli chodzi o szczęście wielu, nie zgadza się by było ono opłacone nieszczęściem jednostki.
Nie tylko zwalcza zło w świecie, ale przyjmuje cierpienie, które ma do wycierpienia.
Nie tylko walczy, ale walczy bez chwały, aby sam Bóg był chwalony, by Jego imię się świeciło, by Jego królestwo panowało.
Nie tylko walczy, ale jest spokojny, gdyż to co Bóg wszechmogący i miłosierny rozpoczął, to również skończy z mocą i miłością. Modlitwa jest dla niego energią działania.
Chrześcijanin działa nie tylko w czasie, ale oczekuje owoców wieczności, których ziarno zasiewa w czasie. Oto co nazywa się nadzieją.
Nie tylko dlatego jest szczęśliwy, ponieważ żyje dzięki Bogu i dla Boga, ale także dlatego że będzie żył i przyczynił się do tego, że jego bracia będą żyli z Bogiem już na zawsze.

Madeleine Delbrel Radość wiary, wyd.Światło-Życie